„Przepiórki w płatkach róży” to powieść o miłości – takiej pomiędzy kobietą i mężczyzną, a człowiekiem i jedzeniem.
Laura Esquivel przedstawia życie Tity, które od dnia narodzin wiąże się z przygotowywaniem wyjątkowych potraw. Gotowanie jest dla niej niczym namiętność, poprzez swoje dania wyraża swoje emocje i uczucia. Jednak poza kuchnią w życiu Tity pojawiła się jeszcze jedna namiętność – Pedro. Miłość Pedra i Tity jest miłością niespełnioną. Konserwatywne poglądy matki głównej bohaterki nie pozwalają, by byli parą. Od kiedy się poznali, po zjedzeniu potraw przygotowanych przez przepełnioną skrajnymi emocjami Titę, wśród domowników zaczynały dziać się dziwne rzeczy. Przypływy namiętności, napady płaczu i innych uczuć… Tłumione przez lata emocje były wyrażane w daniach Tity. Jedzenie stało się swoistego rodzaju dialogiem pomiędzy dwojgiem zakochanych. Historia jest okraszona przepisami kulinarnymi. Opisane jest ich przygotowanie, zapach, smak… Czytając opisy potraw, aż chce się ich spróbować. Ileż razy czytając tę książkę, mimowolnie wędrowałam do kuchni, by coś przekąsić. Poza przepisem na tytułowe przepiórki znajdziemy tam przepisy na bułeczki, mole, kiełbasę, zupę ogonową i inne smakołyki.
Jak zakończy się historia Tity i Pedra? Czy będą razem? Tego Wam nie zdradzę. Historia ta jest bardzo ciekawa i szkoda by było, gdybym zdradziła Wam całą fabułę.
Książka wzbudziła we mnie wiele skrajnych emocji. Czytałam o niej same pozytywne opinie, jednak słysząc, że jest to książka o miłości, podeszłam do niej z pewną rezerwą. Spodziewałam się romansidła, a przeczytałam sympatyczną, nietypową powieść. W niektórych momentach byłam wzburzona, w innych znów zaczarowana. Jest to dobra lektura na kilka chłodnych wieczorów. Dlaczego chłodnych? Bo czytając ją na pewno się rozgrzejecie i poczujecie jak w gorącym Meksyku…